Od tygodnia nic nie mogłem robić, jakieś dziadostwo zaatakowało mi oskrzela. Stąd też ta cisza. Ale tak niestety bywa w dobie grypy, mam nadzieje, że to nie ta wieprzowa :-)
Moja niecierpliwość i rozpierająca energia wzięła górę nad chorobą i wczoraj postanowiłem coś zrobić. I zrobiłem: JERK DAY.
1. Podrzuty 5x 2min, przerwa między seriami 60sek.
10 powtórzeń na minutę czyli w sumie 100 powtórzeń.
Nie miałem wielkich nadziei na jakieś dobre wyniki przy tak płytkim oddechu. Ku mojemu zaskoczeniu wytrzymałem wszystkie 5 serii mając jeszcze rezerwę na parę więcej powtórzeń. Nie polecam nikomu treningu jak nie czuję się w 100%, nawet zwykły katar zabiera około 30% siły.
Miałem mało i zrobiłem również:
2. wyciskanie dnem do góry 5x5
3. podciąganie na drążku 5x5
4. Get up sit up 2x16kg 5x5
Dziś czuję się znacznie lepiej i mam nadzieje na jakiś pół hardcorowy trening.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz