piątek, 29 stycznia 2010

Zastanawiam mnie fakt czemu ludzie, którzy robią dwu-dniowe kursy instruktorskie, nie mając podstawowej wiedzy z zakresu anatomii, biomechaniki, metodologii treningowej, cwiczen korekcyjnych, analizy funkcjonowania ciała i co najważniejsze doświadczenia jako trener/instruktor/trener osobisty, mają się za ekspertów.
Bycie w czyms dobrym wymaga spędzenia setek godzin fizycznie trenując osoby, analizując swoją pracę oraz ciągłe doskonalenie swojej wiedzy.
Kursy 1, 2 dniowe są dobrym uzupełnieniem wiedzy, specjalizacji, którą się osiąga po jakimś czasie doskonalenia tego co się wyniosło z kursu.

pozdrawiam

2 komentarze:

  1. podobnie,czyli druga strona... papieru http://tinyurl.com/y8v26o9

    OdpowiedzUsuń
  2. po części się zgadzam z nim. smieszy mnie to, że już nawet wymyslili w stanach kursy dla instruktorów od ćwiczeń z wagą ciała. mozna zdobyc papiery z robienia pompek i podciaganiu na drazku (klasyk). co do kettlow to zdecydowanie kursy zachodnie sa za drogie, ale niezbedne jesli chce sie pracowac z ludzmi. nie da sie nauczyc wszystkiego ogladajac filmiki na youtube. przyrzad wyglada na prosty ale nie jest latwy. nawet najwybitniejsi trenerzy maja swoich trenerów, od których ucza sie czegos nowego. Edukacja jest droga, nie celem.

    OdpowiedzUsuń